Materiał Promocyjny
Ten głos zna wiele pokoleń – rozmowa z Anną Apostolakis, która od kilku dekad dubbinguje filmy i kreskówki
„Jako dziecko lubiłam słuchać radia. Fascynowały mnie głosy, które z niego wychodziły. Wymyśliłam sobie, że kiedy dorosnę, zostanę aktorką radiową. Nie wiedziałam, czy taki zawód istnieje, czy nie. A po latach okazało się, że dubbing to jest to, o czym marzyłam jako mała dziewczynka” – mówi Anna Apostolakis, która od 30 lat pracuje jako aktorka dubbingowa, a od 20 jest też reżyserką dubbingu.
Anna Apostolakis ukończyła Wydział Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku. W 1985 roku zadebiutowała na scenie Białostockiego Teatru Lalek. Potem przez dziewięć lat pracowała w Teatrze Dramatycznym w Płocku. I nagle okazało się, że marzenie z dzieciństwa, by pracować jako aktorka, ale tylko głosem, ziściło się.
„Do dubbingu trafiłam dzięki mojej przyjaciółce, Miriam Aleksandrowicz, którą znałam z teatru. Ona pracowała już przy nagraniach. Misia, bo tak do niej zwracałam, zaprosiła mnie do współpracy i wszystkiego nauczyła” – wspomina Anna Apostolakis.
To był początek lat 90. XX wieku. Otwierały się nowe stacje telewizyjne emitujące zagraniczne programy, seriale i kreskówki dla dzieci. Zapotrzebowanie na aktorów dubbingowych, którzy podłożą głosy różnym postaciom, bardzo wzrosło.
„Pracowaliśmy w przedziwnych warunkach. W jakiś studiach pochowanych w piwnicach, a potem zaczęły powstawać bardzo piękne studia dźwiękowe. Pamiętam, jak pracowałam przy serialu „Przyjaciele”. Nie wszyscy wiedzą, że był on dubbingowany przez 5 sezonów” – mówi Anna Apostolakis, która użyczyła swojego głosu Monice Geller. „Serial bił rekordy popularności, a osoby przypadkowo spotkane na ulicy czy w sklepie, słysząc mój głos, komentowały: „O! Monica”. Ludzie mają lepszy słuch, niż mogłoby się wydawać, i świetnie rozpoznają głosy” – dodaje aktorka z uśmiechem.
Jako mały chłopiec, starsza kobieta i szafa
Przez 30 lat pracy Anna Apostolakis wzięła udział w ponad 500 produkcjach, zagrała wiele postaci. Jej głosem mówią superbohaterowie, mali chłopcy jak ten z serialu „Chowder”, który uczył się gotowania, a także Szafa z „Pięknej i Bestii”. Od 10 lat gra Marshalla z „Psiego Patrolu”. „To bardzo wyrazista postać, która jest bliska wielu dzieciakom. Myślę, że one w ogóle nie skojarzyłyby mojej osoby ze strażakiem z tego filmu animowanego. I niech tak już zostanie” – mówi żartobliwie Anna Apostolakis.
Biorąc pod uwagę jej wyjątkowy kunszt aktorski, ogromny dorobek i możliwości głosowe, pasowałoby do niej określenie „królowa polskiego dubbingu”. Anna bez trudu może mówić wysoko, nisko, czasem chrypiąc albo szczekając. Także śpiewa. I wszystko to z doskonałą dykcją. Należy do starej dobrej szkoły aktorów dubbingowych, na której wzorują się młode pokolenia adeptów tego zawodu.
Z małymi dziećmi przed mikrofonem
Dziecięcym postaciom z filmów i kreskówek głos często podkładają dorośli. Jednak zdarza się, że grają również mali aktorzy. „Praca z nimi jest wyzwaniem i jednocześnie dla mnie wielką przyjemnością” – mówi Anna Apostolakis, która jako reżyserka dubbingu często jest z dziećmi przed mikrofonem. Tym najmłodszym, które nie potrafią jeszcze czytać, trzeba mówić kwestie, a one je powtarzają. „Śmiechu nie da się udawać, w przeciwieństwie do płaczu. Więc jeśli postać na ekranie się śmieje, to my w studiu musimy rozśmieszyć dziecko. Czasami opowiadamy mu dowcipy” – uchyla rąbka tajemnicy Anna Apostolakis. – „Dzieciaki to uwielbiają”.
Jej syn Wit Apostolakis-Gluziński również podkładał głos wielu postaciom. Gdy miał 5 lat, grał słonia Hefalumpa. „Czasami trzeba spędzić trochę czasu przed mikrofonem. Pamiętam, jak z koleżanką siedziałyśmy w reżyserce i nagrywałyśmy Wita. Nagle przestałyśmy mieć z nim kontakt. Mówiłyśmy do niego, a on nie reagował. Gdy weszłam do salki, zobaczyłam, że syn zamiast mieć słuchawki na uszach, to założył je odwrotnie: na czoło i tył głowy. Powiedział, że zrobił tak, bo mu się nudziło. Z dziećmi w studiu bywa zabawnie” – uśmiecha się Anna.
Nowa epoka w świecie dubbingu
Kiedyś podkładało się głosy, nagrywając je na taśmę. Potem trzeba było ją przycinać i montować. Przy pulpicie stało po pięciu, sześciu aktorów i każdy musiał w odpowiednim momencie wypowiedzieć swoją kwestię. To było bardzo wymagające. A jeżeli ktoś się pomylił, wszyscy musieli całą scenę powtarzać. „Potem powoli zaczęły wchodzić komputery. Dziś nagrania robi się cyfrowo. Każdy aktor przychodzi sam do studia, żeby nagrać głos dla swojej postaci. Nie wie, co inne osoby na ekranie mówią. Rolą reżysera jest zadbanie o to, żeby aktor we właściwy sposób wypowiedział swoje kwestie” – Anna Apostolakis odsłania kulisy pracy w dubbingu. „Z jednej strony jest szybciej, bo jeśli trzeba coś powtórzyć, to tylko własną pojedynczą wypowiedź, a nie całą scenę ze wszystkimi aktorami. Z drugiej, osoby podkładające głos często się nie znają. Bywa, że kiedy spotkają się w korytarzu, to ich sobie przedstawiam: „To jest twoja serialowa mama, a to twój synek”.
Później z tych wszystkich nagranych głosów montażysta robi sklejkę, czyli całą scenę”.
Anna kocha swoją pracę. Ona jest spełnieniem jej marzeń. Z rozrzewnieniem i rozbawieniem wspomina taż swój pierwszy dzień w studiu dubbingowym. „To były czasy, kiedy pracowało się wspólnie. Staliśmy w kilka osób przy pulpicie nagraniowym. Byłam tak zdenerwowana, że zamiast do mikrofonu, mówiłam do lampki. „Aniu, mikrofon to to drugie”, ktoś wtedy zażartował. Roześmiałam się, napięcie opadło i zaczęliśmy nagrywać od początku” – mówi Anna Apostolakis. I dodaje, że miała wielkie szczęście, że trafiła do dubbingu. „Lubię zaszyć się w ciemnym studiu i tworzyć postać samym głosem. Daje mi to wielką satysfakcję i radość. Poza tym otaczają mnie fajni ludzie: dźwiękowcy, reżyserzy, obsługa studia. Mam nadzieję, że dbając o swój głos, jeszcze długo popracuję w tym zawodzie”.
Struny nawilżone i wygimnastykowane
Aby móc przekazać niuanse w emocjach, trzeba dbać o struny głosowe, które są przecież bardzo delikatnym instrumentem. Aktorka mówi, że przez lata pracy już wyćwiczyła je jak mięśnie. Spędzenie kilku godzin przed mikrofonem nie stanowi dla niej wyzwania. „Na moje szczęście jestem osobą, która bardzo rzadko się przeziębia. Ale kiedy już się zdarzy jakaś chrypka czy kaszel, bardzo dbam o właściwe nawilżenie gardła. To podstawa, by struny głosowe szybko odzyskały swoje napięcie” – tłumaczy Anna Apostolakis i dodaje, że w szufladzie zawsze ma wyroby medyczne, które pomagają jej w dbaniu o głos i w razie potrzeby w szybkim powrocie do zdrowia. Zna też wielu aktorów, którzy nie rozstają się z Tabletkami Emskimi z Wadowic. „U nas w domu były zawsze. Lubiłam ich smak” – mówi.
Przewidziane zastosowanie: Łagodzenie objawów związanych z odczuciem suchości w jamie ustnej lub gardle z bólem towarzyszącym tym dolegliwościom oraz ułatwianie odkrztuszania. Podwyższanie odczynu pH w jamie ustnej.
Producentem oraz podmiotem prowadzącym reklamę jest „POLSKI LEK – DYSTRYBUCJA” Sp. z o.o.
Materiał promocyjny „POLSKI LEK – DYSTRYBUCJA” Sp. z o.o.